Długo się zastanawiałem nad tym, czy napisać ten wpis i dodać go do serii Złe Reklamy – po cichu liczyłem na to, że w końcu ktoś się zorientuje, a mnie retargeting wyłączy z listy użytkowników do „upolowania”… ale jednak nie. Capping był bezlitosny i źle ustawiony.
Postanowiłem dzisiaj zadzwonić, umówić się na maila i wysłać w treści ten artykuł, a przy okazji ponownie piętnować ReTargeting, znaczy się źle skonfigurowany ReTargeting.
No więc zaczęło się tak:
Ponad miesiąc temu, po przeczytaniu artykułu na jednym z blogów pojawiła mi się reklama serwisu Finiata.pl, usługi mającej na celu pomóc przedsiębiorstwom poprzez mikro-faktoring, a że kreacja mnie zainteresowała to postanowiłem kliknąć… i się zaczęło:
Wyświetlanie takich reklam jak poniżej oraz co najmniej 4 innych reklam, które wyświetlają mi się od ponad miesiąca – przed filmem, w trakcie filmu, czasem od święta pojawia się inna… może raz na 20 reklam Finiaty.
Próby wypisania się z nich, łapkowania w dół (na niektórych kreacjach reklamowych jest taka opcja, aby łapkować reklamę), próby zmian ustawień reklamowych i blokowanie pikseli nie przynosiły rezultatu.
NIC – Tablety, Laptopy, Telefony opanował mikro-faktoring…
Moja irytacja sięgnęła zenitu, kiedy na filmie, który reklam miał upchanych 7 co kilka minut – każda była reklamą „Bezużyteczne – Potrzebne”, a więc zadzwoniłem i stąd decyzja, aby opublikować wpis.
Dodam, że w te reklamy nie klikałem, tylko pomijałem bez mrugnięcia okiem, ale np. gotując musiałem się przez nie przemęczyć.
Co robić jak żyć? Jak robić to lepiej?
Przede wszystkim dobrze ten retargeting ustawić m.in. limity wyświetleń i czasu. Więcej w podcaście, który był dołączony na początku tego wpisu – przepraszam za jakość – pierwszy odcinek był nagrywany od serca na tym co było pod ręką, na próbę. Teraz jest o wiele lepiej :)
Co istotne, wiele z tych reklam jest poniżej 30 sekund, a więc za każde moje znienawidzone zobaczenie tej reklamy trzeba było zapłacić, mimo, że nie klikałem, aby przejść na stronę.
Po wpadce Musically, które chyba dalej się nie nauczyło jak robić to dobrze, mamy coś z własnego podwórka, ale przysięgam, jak zobaczę za tydzień choćby jedną reklamę Finiaty to pojadę z wydrukowanym artykułem osobiście, aby się spotkać z działem marketingu.