Zakaz handlu w niedzielę to jedna z bardziej kontrowersyjnych zmian jakie przyszły w tym roku z Wiejskiej. Z reguły nie wypowiadam się na takie tematy, ale ponieważ dotyczy to działalności większości sektora handlowo-usługowego, który obsługuje postanowiłem powiedzieć swoje zdanie w myśl tego, co związkowcy wymyślili i ich sugestii wymagań zmian w jej zapisach.
Należę do osób, które poza zleceniami prywatnymi pracują też etatowo w Agencji Marketingowej, często do późna.
Sklepy wydłużają o godzinę w soboty przed zamkniętą niedzielą, godziny otwarcia sklepów, ale też często (jak np. Biedronka) na te weekendy mają osobny zespół weekendowych pracowników, którzy zdają sobie sprawę, że zostaną w sklepie np. do północy.
Rozumiem też idee samego zakazu handlu w niedzielę i ją w większości popieram, ale mam wrażenie, że…
Związkowcy dostały palec i chcą całą rękę
Teraz wpadli na pomysł, aby „doba niedzielna” nie trwała od północy do północy, a np. Od 22 w sobotę do 5 rano w poniedziałek i np. Takie osoby jak ja będą miały problem ze robieniem zakupów lub będą one utrudnione orzez ogromne kolejki od czwartku „w górę”.
Inna sprawa to interpretacja przepisów o tym kto może w takim sklepie otwartym pracować – obecnie jest to Właściciel i rodzina, jednak o ile rozumiem próby manipulacji o tyle np. Zebranie możliwości pracy synowi czy kuzynowi (który przecież do rodziny należy) jest debilizmem totalnym – wiele małych sklepów ledwo się utrzymuje i ma spore profity z zakazu handlu, kiedy ich konkurencja ma zamknięte, rozwiązanie z rodziną rozwiązuje problem np. kiedy właściciel jest chory.
Efekty zakazu handlu w niedzielę
O ile niedziela miała być „Czasem dla rodziny” o tyle zawsze gdzieś z tylu głowy miałem „zamiast iść do parafii Tesco idź do tej właściwej jedynej”.
A ile osób ma w pobliżu jedynie stacje benzynowe, na których wydaje 2x to co kupiłoby w osiedlowym, zamkniętym sklepie? – Ogromny VAT Profit i strata finansowa dla Kowalskiego;
Więcej osób korzysta z parków rozrywki, kin, zoo, sklepów internetowych – VAT Profit;
Podobnie sprawa ma się z restauracjami – VP;
Szkoda tylko, że w weekendy wiele rozrywek, a nawet restauracji jest droższych lub absolutnie zapchanych.
A skoro są zapchane to pracownicy jednego dnia muszą ogarniać ponadprzeciętną ilość osób, a wymaga to wysiłku i cierpliwości, którą w polskich realiach nie była i nie będzie długo odzwierciedlała w ich wypłacie.
Oraz ostatni punkt – wiele osób przed niedzielami wolnymi od handlu kupuje „na zapas”, często rzeczy które są zbędne lub pójdą do kosza – niektórzy patrząc po ich koszykach szykują się na wojnę nuklearną.
Czy ja coś bym zmienił?
Obecnie w sklepach pracuje wiele młodych, samotnych osób, często na umowach zlecenie, które są o te niedzielę uszczuplone – dlaczego nie dać w określonych okolicznościach i za ich zgodą możliwości, aby sklep był czynny (choćby 4 godziny dziennie), a pracowali właśnie oni?
Poza tym – ile marnuje się produktów? A ile dodatkowej pracy i obowiazkow czeka na pracowników w związku z zakazem w poniedziałek? Wtedy moi znajomi często zostają o godzinę, dwie dłużej, a nawet nie jest to wliczane w ich czas pracy bo „nie wyrobiłeś się – smuteczek”.
Zakończenie
Wracając do propozycji nowej „doby niedzielnej” przywoływany jest przykład Austrii, gdzie zaczyna się ona w sobotę o 18 – tylko, że porównywanie naszego sposobu, czasu pracy i zwyczajów do tego kraju jest jak porównywać na równi osiągi kosiarki i kombajnu.
Wg mnie kombinowanie przy tej ustawie to zło – należy piętnować nadużycia, karać za nie, a będzie to przestrogą dla innych.
3 komentarze do wpisu “Zakaz handlu w niedzielę… od soboty do poniedziałku?!”
Adam Kupis
Z tym zakazem handlu w niedziele to się niezbyt popisali. Zamiast tego mogli przecież po prostu ograniczyć liczbę godzin w jakich mogą być otwarte sklepy w niedziele do 6. Tak jest przecież w UK, świetnie to działa i jest to jakiś kompromis między umożliwieniem ludziom spędzenia niedzieli „razem z rodziną”, a wmuszaniu im tego na siłę.
SpeX
Czy np. skrócić czas zmiany tj. pracownik w niedziele może pracować max. 4h przy obsłudze klient lub sklepu (żeby nie było, iż 4h na kasie i 4h wykładania towaru)
Janusz Kamiński
Nie jestem odbywałem, dlatego nie mogę krytykować. Ale miałem problem, gdy przeleciałem do Wawy w sobotę wieczorem i nie mogłem w niedziele znaleźć potrzebne rzeczy w sklepach. Bo w żabkach takie coś nie są sprzedawane. :(