Maszynki do zarabiania pieniędzy
Centra handlowe i hipermarkety to naprawdę świetnie pomyślane, samonapędzające się maszynki do zarabiania pieniędzy, kreowania tłumu ludzi i przede wszystkim – sprowadzania ich z powrotem. Duże skupienie sklepów wszelkiej maści powoduje, że w krótkim czasie klient dostaje oczopląsu i zaczyna, poniekąd bezwiednie, rozglądać się po sklepowych wystawach. Jak często zdarza się, by w czasie takiego „przeglądania” sklepowych witryn przeciętny Kowalski skusił się na zakup sprzętu, czy też innego przedmiotu, choć nie był to wcale jego cel pojawienia się w rzeczonym centrum handlowym?
Promocja, która nie musi być promocją
Agresja marketingowa staje się z każdym rokiem coraz ostrzejsza. Z witryn nie atakują nas już tylko i wyłącznie wymuskane i wypielęgnowane sztandarowe produkty. Teraz ich miejsce powoli zajmują wielkie informacje i banery reklamowe, informujące przede wszystkim o kolejnych promocjach. Ta zgrabna strategia sprawia, że klient obok bezpośredniego kontaktu z towarem, dowiaduje się także o jego okazyjnej cenie. Najczęściej w skutek dokładnie przemyślanej strategii cenowej promocja (w ogólnym rozrachunku) nie okazuje się być wcale tak opłacalna jak mogło się to na początku wydawać, a pieniądze wydane na „przecenione i promocyjne” produkty nagle stają się niezbędne do dalszych zakupów.
Jak osiągnąć sukces oferując promocje i obniżki
Cały sukces dzisiejszych promocji opiera się na bardzo prostej strategii. Klient wprowadzony do centrum handlowego, gdzie skupiono liczne sklepy i zaatakowany z każdej strony wielkim banerem informującym o kolejnych okazjach w końcu zdecyduje się, prędzej czy później, na zakup. Finanse domowe, w szale zakupów, stają się bowiem przedmiotem pobłażliwego traktowania, człowiek zwyczajnie przestaje je kalkulować. Najlepszym przykładem pozostaje okres świąteczny, gdy wielu ludzi decyduje się nawet na zadłużenie, byleby skorzystać ze wszystkich świątecznych promocji. W przypadku efektów marketingowych w centrach handlowych można natomiast mówić o swego rodzaju kooperacji, która skutkuje wzajemnym „produkowaniem” sobie klientów.
Beacony i Aplikacje mobilne – Zwiększą sprzedaż prawie wszędzie
Teraz sklepy stacjonarne mają nową broń, która pozwala na skuteczną i mało agresywną, a przede wszystkim skuteczną promocję – Beacony – Przykładowo w H&M wchodząc do sklepu z zainstalowaną aplikacją tej marki, działającą w tle, automatycznie wykrywa, że klient wchodzi do sklepu, a następnie z pomocą właśnie beaconów wie, w jakich działach zatrzymał się na dłużej itp.
Jeżeli odpowiednio skonfigurujemy aplikację np. integrując ją z AppManago możemy wysłać do takiego klienta specjalną obniżkę wykorzystując wbudowane w aplikacje mechanizmy powiadomień PUSH lub posiadany adres e-mail czy sms na numer telefonu, jeżeli system nie wykryje, że klient odwiedzał sklep, przeglądał produkty X czasu, ale ostatecznie aplikacja nie zarejestrowała, że klient był przy kasie – również z pomocą kolejnego beacona.
Tę technologię wykorzystuje wiele znanych marek, ale też aplikacje kuponowe np. Qpony. Beacony to jedna z opcji wsparcia działań Marketing Automation.
A Ty ?
Czy jednak istnieje ktokolwiek, kto może szczerze przyznać, że nigdy nie wpadł w pułapkę zakupów? Nie dał nabrać się na kolejną promocję, lub przecenę? Marketing, osaczający nas z każdej strony, działa tak silnie, iż nawet zdając sobie z niego sprawę, ciężko jest się mu oprzeć i w jakikolwiek sposób osłonić.
P.S. czy tylko ja mam wrażenie, że żelki nie potrzebują żadnej reklamy :) ?