Najpierw Instagram, chwilę potem Facebook testują ukrywanie ilości polubień.
Teraz na YouTube nadejdzie podobna zmiana, ale związana z ukryciem ilości subskrybentów. Ostateczne potwierdzenie wprowadzenia zmian zapowiedzianych już w maju tego roku znajduje się na Twitterze platformy.
Jeżeli kanał posiada do 1000 subskrybentów to licznik będzie pokazywać dokładną ilość, jednak inaczej sprawa będzie wyglądać dla większych kanałów.
Masz fizyczny licznik? Zaboli
Dokładna ilość subskrybentów będzie również zaokrąglona w dół przy pobieraniu informacji z API YouTube tzn. Kanał mający 123 456 789 subskrypcji będzie w API kanałem mającym 123 000 000.
Co to oznacza? Pomijając usługi online jest dużo fizycznych liczników, które na żywo liczbę subskrypcji pokazują i nie są to tanie rzeczy. Najbardziej popularnym licznikiem tego typu jest FlapIt, który dość często spotykam w hotelach czy lokalach gastronomicznych, a jego koszt to ponad 712€.
Problem ten wielokrotnie poruszany jest w komentarzach do wpisu podlinkowanego w Twicie powyżej.
Po wprowadzeniu zmian niestety jedna z funcji czy to fizycznego licznika, czy to niektórych usług (czesto utrzymujących się z reklam Google AdSense) przestanie pełnić swoją rolę.
Podobnie jak w przypadku Facebooka czy Instagrama dokładna ilość subskrypcji będzie widoczna w kokpicie Twórcy.
Niestety Google unika odpowiedzi na pytania użytkowników, ktorzy pytaja m.in. czy będzie możliwość w ustawienisch włączyć pokazywanie dokładnej ilości, a więc pozostaje czekać na rozwój wypadków.
Ostatecznie ta zmiana generalnie bardziej dzieli użytkowników niż łączy i sam mam nadzieję, że będzie to przemyślane bardziej niż „ukrywamy i co nam zrobisz”.
Wpis archiwalny.
4 komentarze do wpisu “YouTube też coś ukryje – ilość subskrybentów”
Andrzej
Trochę nie podoba mi się eksperymentowanie na żywym organizmie. Coraz częściej widać je na YT. Poruszana kwestia jest kolejną zmianą, która może się nie podobać społeczności. Pomimo to jest wprowadzana.
Patryk Tarachoń
Zauważyłem, że coraz częściej dyskutuje się nad tym, czy powinniśmy widzieć polubienia i zasięgi autorów, czy nie. Moim zdaniem gdybyśmy nie mieli do nich dostępu, sami ocenialibyśmy wartość danego autora.
Jakub Jaworowicz[ Autor Artykułu ]
Sam Facebook argumentuje podobnie. Chcą usunąć „społeczny dowód słuszności” aby ludzie skupiali się na treści czy zdjęciu, a nie reagować „bo taka moda”
Janusz Kamiński
Mi to nie przeszkadza. Mam swój kanał i tam jest trochę subskrybentów. Jeśli będzie pisać 1.23K, a nie 1234, nie jest tak złe. :)