Litwa wprowadza kartki na żywność. To sprytna i kreatywna akcja marketingowa

Kartki, kupony i kody to codzienność w marketingu, ale wprowadzenie ich „na szczeblu państwowym”, aby wspomagać lokalną gospodarkę to nowość – szaleństwo, kreatywność i niezrozumienie – tymi słowami mogę określić pomysł wprowadzenia kartek żywnościowych na Litwie.

8 euro zamienia się w 10 euro

Zasady mają być proste – obywatel Litwy, który będzie uprawniony do zakupu kartki będzie mógł nabyć ją na poczcie za 8€ i wykorzystać ją w wybranych sklepach na zakupy lokalnych produktów (oraz wyrobów z nich powstających) o wartości 10€.

Litwa to piękny kraj, z cudowną, ale niedocenianą kuchnią – podobnie jak u nas restauracji z dobrymi lokalnymi potrawami jest stosunkowo niewiele i właśnie kartki żywnościowe mają pomóc rozwijać małe firmy, które w duchu tradycji dalej je produkują i rozkochują w sobie m.in. turystów.

Aktualnie od wieku lat – nie tylko na Litwie – liczna producentów lokalnej żywności spada i przegrywa z korporacjami czy wielkimi zakładami produkcyjnymi.

Mali lokalni producenci to tysiące miejsc pracy i jakość, której nie zaoferuje żadna globalna korporacja, ale niestety to one wygrywają – właśnie ten trend chce odwrócić premier Litwy tym niecodziennym i szalonym pomysłem.

W mojej ocenie zdecydowanie lepiej wspomóc ich w ten niecodzienny sposób, niż zastrzykiem gotówki z budżetu w postaci dotacji czy innych ulg.

Pomysł już wywołał protesty, a Komisja Europejska zapewne spowoduje wstrzymanie tego projektu, jednak będzie to wielka strata – mało kto rozumie innowatorów, a tutaj jako argument przeciw podaje się „naruszenie wolnej konkurencji”.

Zanim przejdziemy dalej zacytuję fragment ciekawego raportu Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej „Żywność i ekonomia”, który można znaleźć tutaj:

Szaleństwem jest transportować żywność samolotem przez pół świata, jak na przykład maliny z USA w szczycie naszego sezonu, kiedy brytyjscy farmerzy upadają. – Hugh Raven, SAFE Alliance

Czego boją się sieci handlowe

Jasne, że sieciom handlowym to nie w smak, ponieważ katalog produktów objętych akcją będzie ogromny, a marża na lokalnych produktach jest z reguły niewielka w porównaniu do produkowanej żywności na masową skalę, produkty te mają też krótkie terminy przydatności i często wymagają specjalnych warunków przechowywania co dodatkowo zmniejsza z nich zysk.

Kartki mogą się siecią poprostu całkowicie nie opłacać i bardzo możliwe, że jeżeli wejdą w życie – większe sieci wycofują się z lokalnych produktów, ale… tym sposobem zyskają inne, mniejsze punkty sprzedaży które być może znajdą dzięki „promocji” klientów na lata.

Równie dobrze zamiast wywoływać bojkot wystarczy ich nie honorować, w końcu dotyczyć to ma wybranych sklepów, ale efekt będzie ten sam – skorzystają kolejne małe firmy i sklepiki, które wezmą w tym udział z uśmiechem i miłością (do smaku i swojego Kraju).

Oceń ten artykuł jako pierwszy

Na stronie mogą znajdować się linki polecające (affiliacyjne), które pozwalają utrzymać bloga. Zakup z mojego polecenia nie generuje dla Ciebie dodatkowych kosztów, a ja otrzymam prowizje od kwoty zapłaconej.

Jeden komentarz dla "Litwa wprowadza kartki na żywność. To sprytna i kreatywna akcja marketingowa"

  1. Avatar autora komentarza Janusz Kamiński
    Janusz Kamiński

    Ciekawe jak się kończy ten eksperyment. ;)

Przyłącz się do dyskusji