Wiele osób się cieszy, a inni mniej (np. ja), że Google Plus zostanie zamknięte za mniej niż 10 miesięcy, jednak wyciek danych z platformy musiał wywołać reakcje łańcuchową.
Przewidziałem, że odpowiednie organy i urzędy będą chciały zając się tym od strony prawnej, ale uprzedzili ich zwykli użytkownicy.
Jak donosi serwis Ars Technica do sądu w San Francisco wpłynął pozew przeciwko korporacjom Google inc oraz ALPHABET inc., które celowo zataiły wyciek danych.
Matt Matic i Zak Harris twierdzą, że (cytat) „luźne podejście” do bezpieczeństwa zaowocowało błędami API, które ujawniły prywatne dajne prawie 500 000 użytkowników Google+.
Pełną treść pozwu oraz uzasadnienie jego złożenia i „dowody” znajdują się w tym dokumencie.
Google+ i wyciek – jak to się stało?
Jak pisałem w poprzednim tekście możliwość wyciągnięcia prywatnych i ukrytych danych użytkowników była możliwa od kilku lat.
W marcu tego roku wybuchła afera z Facebookiem (Cambridge Analytica), a Google postanowił przeprowadzić wewnętrzny audyt bezpieczeństwa swoich usług i m.in. sprawdzić czy podobny atak byłby możliwy w ich ekosystemie – okazało się, że TAK.
Wyobrażacie sobie dwie takie same afery w jednym miesiącu od dwóch największych graczy na rynku technologicznym? – ja nie i byłby to armagedon
Następnie postanowiono zataić wyniki audytu, aby nie wpłynęło to na działanie firmy (a właściwie jej akcje, zyski i przychody z reklam). Kilka dni temu Google na jednym ze swoich blogów ogłosił, że portal zostanie zamknięty za maksymalnie 10 miesięcy i tzw. „konsumencka” wersja platformy nie będzie już dostępna, a jedynie zostaną profile firm i organizacji.
Wpis archiwalny.